nutka do tekstu: 1.:
Miałem pisać o pasjach – tekst jest gotowy w mniej więcej 3/4. Kontynuacja tekstu sprzed
kilku[nastu] tygodni, tym bardziej z konkretnymi wskazówkami.
I nagle naszła mnie jesień – bo choć za oknem lato, a od jutra prognozują powyżej trzydziestu kresek, to w mojej duszy gra trochę jesień. Pada deszcz, wieje wiatr i jest mocno sentymentalnie. Lubię ten stan, kiedy mam wolne – ale kiedy mam pracować, muszę go jakoś wyprzeć, okiełznać.
A w większości przypadków, połowa zwycięstwa to znać imię przeciwnika.
Dziś smakuje czekoladą – zimnego, chłodnego dnia, ostatnie pół tabliczki mlecznej czekolady, ugryzione samemu, w towarzystwie Emily Barker. „Pauza”.
Klaps! Nagrywamy następną scenę!
Czasami zadaję to pytanie:
co robisz, gdy Ci smutno?
odpowiedzi czasami mnie zaskakują:
– dużo płaczę i piję wino
– idę spać
– tańczę
– jem czekoladę
– to co do tej pory, ale smutniej
Św. Tomasz z Akwinu miał napisać, że „na smutek, najlepsza jest kąpiel, kieliszek dobrego wina i sen” – choć ponoć z tym winem to nie do końca było… Tym nie mniej, jest to jakaś opcja.
Jest też ten dowcip, kiedy pytają się księdza, co by zrobił, gdyby go ktoś zaatakował/okradł. Miał odpowiedzieć: „wiem, co powinienem zrobić, nie mam jednak pewności jak bym postąpił”.
Tak to jest, nie? WIEMY, mamy zakodowane w naszych komórkach i myślach pewne powinności.
Wypada robić to a to [„gdyby wszyscy umówili się, że wypada nosić twaróg na głowie, też byś nosił?”], a tego się nie powinno.
Chodzi niejako o nawyki, ale/i punkty odniesienia. Zadziwia mnie to, że nasz rozwój, mój rozwój jest możliwy przede wszystkim pod ciśnieniem. W niżu. Na pustyni. Jesienią. W smutku. W krainach łez. Dopiero przy zetknięciu się ze swoimi granicami, wiem ile mogę, jak jestem mocny, do czego wracam – co jest we mnie pierwotnego, prawdziwego, mocnego. Co jest moim rdzeniem, kodeksem, mapą. Punktem wyjścia.
I znów – zwyczajnie wypadałoby, by był to Jezus. Bym – jako Polak, Katolik – oddany był Bogu i Ojczyźnie. I pragnę tego! I kopię tym pragnieniem w sobie, by stworzyć dość silne podwaliny – jednak częściej przypomina to podkop czyniony łyżką, niż łopatą…
Nawyki to proces – często tworzymy je nieświadomie [zalewanie herbaty wrzątkiem] i później trudno nam je odwykować – w sumie, to trzeba je zamienić. Mózg nie lubi pustki, wbrew pozorom…
Jak je zmieniać? och, to temat na kompletnie inny moment. Nie na jesień.
i na koniec – nutka:
[tak, obydwie to themy z dwóch mega-seriali! – o nich, kiedy indziej 😉 ]