„Chwilę” temu, miałem okazję napić się nie najgorszej herbaty* w towarzystwie mojego serdecznego znajomego.

Myślę że czerwona herbata – w moim przypadku – i rooibos – w jego – były dobrymi towarzyszkami rozmowy
A rozmawialiśmy o….wszystkim. Od dziewczyn, przez duszpasterstwo skończywszy na ubiorze i pracy.
Otóż ten mój znajomy – nazwijmy go na potrzebny tego tekstu „Janek” – jakiś czas temu skończył szkołę o bardzo konkretnym kierunku, a i od jakiegoś czasu zmaga się z tym co znaczna część z nas – z poszukiwaniem pracy.
Często powtarzam, aby szukać miejsca gdzie serce staje się ‘spokojne’ – ten owy spokój, nie oznacza jednak zwolnionej akcji serca. Bynajmniej! To te ‘miejsca’ – rzeczywistości, ludzie, wydarzenia i zadania, które realizują wpisany w nasze Serducha KOD – naszą MISJĘ, POWOŁANIE. To te momenty, kiedy wiesz że osiągasz sukces, pragniesz tego – działasz pod wpływem instynktu, rośnie Twoja koncentracja i czujesz że się rozwijasz, doświadczysz co ja nazywam dotykaniem duszy – spełniasz się. Realizujesz i czujesz pełnię, a jednocześnie niedosyt – bo wiesz ze możesz i pragniesz to robić wciąż! Słowem: wykorzystujesz swoje mocne strony [pogrubione sformułowania składają się na definicje mocnych stron wg. Marcusa Buckinghama].
Być może, że dla mnie jako człowieka bądź co bądź, wierzącego jest to wszystko jeszcze prostsze: Jeżeli BÓG, o którym mówimy że jest DOBRY – Ojciec całego wszechświata, daje nam te pragnienia – czy byłby w tym swoim obdarowywaniu tak okrutny by odmawiać nam ich realizacji? Myślę że nie. Głęboko wierzę że jest inaczej.
Wracając.
Więc tak rozmawiamy i Janek mówi że odwiedził swoją ‘starą’ szkołę i pogadał z nauczycielami i został zasypany ‘złotymi radami’. Oto kilka pomysłów Jankowych belfrów:
– wyjedź za granicę
– zrób książeczkę sanepidu
– zrób kurs na wózek widłowy
– znajdź ‘cokolwiek’

Warto przypomnieć, że rozmawiamy o szkole profilowanej i to o takim profilu na który raczej nikt by nie szedł ‘z nudów’ – raczej większość ludzi jest tam z pasji, miłości! Można by więc przypuszczać i wierzyć
że i nauczyciele – wychowawcy pokolenia które przyszło tam bo faktycznie chciało – będą tą pasją zarażać!
Autentycznie szczęka mi opadła z wrażenia – niestety negatywnego – gdy zobaczyłem te ‘rady’.
Oto bowiem wychowawcy młodzieży dają im najgorsze z możliwych rad, które mogę podsumować tylko tak:
„z marzeń się wyrasta”.
NIE! Nie zgadzam się na taki stan rzeczy!
To boli! Serio. Kiedy coś kocham – a zdarza mi się doświadczać takiej Miłości w moim życiu i w życiu osób z jakimi działam – to nie chcę tego dusić. Nie chcę grzeszyć nie-działaniem.
Przypuszczam że wiele osób teraz zarzuci mi zbytni idealizm, chodzenie z głową w chmurach… no TAK!
Chrześcijanin to człowiek z głową w chmurach! Stale szukający BOGA!
Gdzie się podziewa nasza wiara? Czy faktycznie zostawiamy ją za drzwiami naszych kościołów, w salkach duszpasterskich i tych [pewnie zbyt rzadkich] momentach indywidualnej modlitwy? Czemu tak ciężko czasami przyjąć nam, że BÓG CHCE DAĆ NAM PRACE!?
Oczywiście – ja nigdzie nie mówię że to jest łatwe, że dzieje się od razu, że na ‘już’! bo to nie są Boże ścieżki!
„Bo myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami – wyrocznia Pana. Bo jak niebiosa górują nad ziemią, tak drogi moje – nad waszymi drogami i myśli moje – nad myślami waszymi.” [Iz 55, 8 – 9]
[do tematu jeszcze wrócimy…]
A swoją drogą – mogłem zamówić rooibosa…
