Dzień dobry!


Serio?

Był?
Będzie?
Życzysz?

Utarło się w językach, że zwrot 'Dzień dobry’, to zwrot na powitanie. Podobnie jak 'cześć’.
„Dzień dobry – a przynajmniej mam nadzieję, że był dobry” – tak zwykle uśmiecham się w sklepach, knajpach i tym podobnych. Serio mam taką nadzieję – staram się bowiem nie rzucać słów na wiatr, jako że będziemy z nich sądzeni*, także gdy coś mówię – to zwykle myślę.

Kiedy więc zapytasz [ta, zapytasz…] ’co u Ciebie?’, a u mnie nie będzie za wesoło, to nie odpowiem nic. Raczej dopytam czemu Cię to interesuje i najwyżej powiem że nie chcę się z tym dzielić. Kiedy mówię: „dobrego dnia!” to serio mam taką nadzieję. Ufam że dostrzeżesz piękno, jakie Bóg Ci dziś przygotował, docenisz smak lodów czy uśmiech przechodnia obok.

Jestem zakochany w życiu!

Nie zawsze to okazuję, nie zawsze to umiem okazać czy zaświadczyć – bo
też jestem ułomny i leniwy i marny i nędzny – jednak kocham. Uczę się kochać i kocham.

Tiramisu
A na deser… Tiramisu!

Dziś był dobry dzień. Trochę spontaniczny wyjazd, kreatywny shake w lizingu, piwomotylej nodze i najlepsza pizza [quattro fromagi] jaką w życiu jadłem w Amalfi! Z pieca opalanego drewnem!! SERIO!
NIGDY W ŻYCIU NIE JADŁEM TAKIEJ PIZZY! Wizualnie wrażenia nie robi, ciasto cieniutkie ale ten smak! Ta pasja jaką w tym cieście można znaleźć! No pomyśl: pizza, przy której nie myślisz o tym jaki sos dobrać. Dobro samo w sobie! Wartość! NIE JEST potrzebny żaden dodatek**! Mój Panie! Błogosław!

I do tego doborowe towarzystwo – rozmowy o życiu, biznesie i pierdołach!

 

To ten rodzaj dni, działań, gdy poziom dopaminy w mózgu jest tak wysoki że nie przeszkadza ani wysoki rachunek, gdzie dajesz duże napiwki i wrzucasz sporo kasy temu gościowi na rynku, który Toccatę i Fugę Bacha wygrywał na akordeonie. ZAKOCHAŁEM się na nowo w tej muzyce!

To ten rodzaj dni, kiedy jedziesz 190 km/h Mazdą CX-7 i Bóg dokładnie Cię słucha.

To ten rodzaj dni, kiedy czujesz że kochasz! Pragniesz schować ten dzień do Serca i delektować się nim, jak najlepszym ciastkiem, najbardziej aromatyczną kawą, rozmową z najlepszym przyjacielem, spacerem w świetle księżyca.

To ten rodzaj dni, kiedy czujesz, doświadczasz Boga który idzie z Tobą na piwo, prowadzi samochód i mówi: „Nie przejmuj się. Zrobisz jeszcze sporo głupot w życiu, ale wiesz co? I tak Cię kocham! I będę z Tobą przy Twojej każdej głupiej decyzji. I mądrej też!


*[vide: Mt 12, 34 – 37: ” 34 Plemię żmijowe! Jakże wy możecie mówić dobrze, skoro źli jesteście? Przecież z obfitości serca usta mówią. 35 Dobry człowiek z dobrego skarbca wydobywa dobre rzeczy, zły człowiek ze złego skarbca wydobywa złe rzeczy. 36 A powiadam wam: Z każdego bezużytecznego słowa, które wypowiedzą ludzie, zdadzą sprawę w dzień sądu. 37 Bo na podstawie słów twoich będziesz uniewinniony i na podstawie słów twoich będziesz potępiony”.”]

 

**Może poza lampką dobrego czerwonego wina, najlepiej takiego z domowej winnicy zacnej restauracji! O Matko Trybunalska, jakie to dobre! [Jak dobrze trafisz, to Pan Kelner zaproponuje sam, nawet jak poprosisz o piwo!] 😉