Pustynia cz II: Eucharystia jest dla słabych

Jestem słaby!
To pierwsze wyznanie jakiemu  muszę stawić czoła.
Pierwsza prawda, jeżeli w ogóle chcę iść dalej.

MUSZĘ stanąć przed tym faktem, że jestem słaby.
Że żar z nieba jest za gorący, że piasek pod stopami sprawia mi ból, że woda – ciepła, gorąca – nie przynosi ulgi.
Że najchętniej to po prostu padłbym twarzą i leżał.

Pierwszy ból każdej pustyni [nie tylko!], to ten właśnie fakt. Jestem słaby!

Pod przykrywką siły, masy, dobrze spakowanego plecaka/torby, dobranych butów i innych…. czy znajdę dość odwagi, dość tej [paradoksalnej] siły, by uznać w sobie i przyznać się że jestem! słaby?

Bo ile można?
Ile razy jeszcze, mam upadać w ten sam sposób?!
Ile razy jeszcze, mam zamykać się w sobie, uciekać od rzeczywistości?
Ile razy jeszcze, mam się nie-uśmiechać?!
Ile razy jeszcze, mam….

To piecze. Już na 'dzień dobry’ moje Serce czuje piekący ból.
Duma.
„Siedź cicho!” chciałoby się [jej] rzec.
Duma, bo przecież 'dam radę!’, bo 'muszę’, bo 'jakoś sobie poradzę’…
sam! sam! sam!
ja! ja! ja!
Kłamstwa. Złudne obietnice.
Bzdury.

Ale przecież, co inni pomyślą?
Przecież ja zawsze daję sobie radę!
Przecież muszę być drogowskazem, przewodnikiem!
Przecież oni mnie potrzebują! Nie wolno mi płakać!
Nie wolno mi upadać na duchu!
„uda się”
„damy radę”
„jakoś przeżyję

Jakoś….ć.
Jak tam, z jakośCią Twojego Życia?
Bo ja mam dość bylejakości.
A to w żadnym calu nie zmienia faktu, że jestem słaby!

[choć to fakt numer dwa!]

A Jezus….?

Jezus dał nam daje nam, tą Swoją genialną, bezbłędną, bezwarunkową MIŁOŚĆ.
I mówi bardzo wyraźnie:

„Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię” (Mt 1, 28)

Wszyscy.
Utrudzeni.
Obciążeni.

WSZYSCY!

Przyjść do Jezusa, z Nim przejść PUSTYNIE!
Każdą.

Ale jak przyjść do Jezusa?
Modlę się, by to On przyszedł do mnie.
Ale jak przyjść do Niego?

Modlitwa, już jest spotkaniem. Gdy kogoś wołam, to w pewnym sensie, zbliżam się do tej osoby.
Tu jednak, jest głębsza Tajemnica.

Nie ma takiego momentu, w którym ktoś by się nie modlił. Może właśnie za Ciebie?!
Gdzieś, teraz, na świecie – ktoś wypowiada słowa Modlitwy Pańskiej.
Ktoś zaprasza Matkę Bożą do pewnej sytuacji
Gdzie indziej, czyjś Anioł Stróż, ma pełne ręce roboty.

Cisza jest pozorna. Zawsze ktoś się modli!
Przyłącz się do tej modlitwy.

______________________________________________________________

A w tej ’wszechobecności’ modlitwy, ma miejsce jeszcze jedno wydarzenie.

Na Golgocie.
I w wieczerniku.
i w Grobie.
i w 'pokoju na górze’.
Jedno.

Jezus się za Ciebie modli
daje pobić
zabić
umiera
Z-MAR-TWYCH-WSTAJE
i zsyła Ducha!

To się dzieje TERAZ.

To tak, jakby ktoś wygiął czas i przestrzeń. Zlikwidował wszelkie granice.
Na Eucharystii, gromadzimy się wszyscy.
Nie wspominamy – UCZESTNICZYMY!

Przyjdź więc, słaby człowieku.
Ja przychodzę także, każdego dnia.
Skoro sam Bóg, mówi 'przyjdź, a dam Ci siły’ – to czemu ma być inaczej?
A jeżeli kubek ciepłej herbaty w ciepłym fotelu, przy dobrej muzyce, daje Ci więcej niż modlitwa – tymbardziej, proszę – PRZYJDŹ.

Eucharystia jest dla słabeuszy.
Którzy ciągle upadamy, nie mamy sił – idziemy by posilić się
                 Ciałem, co zbite – naszą kare przyjmuje
                 Krwią, co przelana – obmywa do czysta.
A Duch zstępuje,
                 i Bóg Ci mówi, żeś
ukochany
jedyny!
i daje Ci

swą Miłość.

Jezu
W Twoje Imię, proszę
Błogosław wszystkim
Którzy czytają te słowa